[WYWIAD] runforrest – Uczył się grać na kradzionej gitarze

Swoją pierwszą gitarę ,,ukradł” z pokoju starszego brata. Obecnie jest na początku swojej muzycznej drogi, na której jednym z etapów okazał się tegoroczny Showcase agencji attention please! w trakcie Enea Spring Break! – runforrest

Swoją pierwszą gitarę ,,ukradł” z pokoju starszego brata. Obecnie jest na początku swojej muzycznej drogi, na której jednym z etapów okazał się tegoroczny Showcase agencji attention please! w trakcie Enea Spring Break! 2017 – runforrest.

,,Wygląda na to, że runforrest pojawił się znikąd…” – takimi słowami rozpoczyna się twój opis, który można odnaleźć pod jednym z twoich nagrań. Ze względu na nazwę, pod jaką tworzysz twoja historia skojarzyła mi się z początkiem filmu ,,Forrest Gump”. Film rozpoczyna scena, w której widzimy unoszące się na wietrze pióro – podobnie jak ty pojawiło się znikąd. To twój pierwszy wywiad, więc chciałabym zapytać skąd przybywa runforrest?

Na początku muszę zaznaczyć, że opis, o którym wspomniałaś przygotował Tomek Kruk z Kraków Street Band (który realizował te nagrania). A jeśli chodzi o pytanie, to chyba muszę wrócić do czasów liceum – to właśnie wtedy zacząłem brać się za tworzenie muzyki bardziej ,,na poważnie”. Zdecydowałem, że nie będę zakładać zespołu z kolegami (tak jak to robiła większość). Dlatego zacząłem tworzyć sam, z myślą, że może coś z tego wyjdzie. Pierwszym momentem, kiedy ktoś mógł o mnie usłyszeć była krakowska MILA, czyli festiwal dla licealistów (ale to było jedynie w skali Krakowa). Wygrałem ten festiwal. Później poszło już tylko do przodu, bo nagrodą była możliwość nagrania w studio. Kilka zawirowań i później nagle okazało się, że minęły trzy lata.

W filmie ,,Forrest Gump” imię głównego bohatera (według jego mamy) miało przypominać mu to, że każdy z nas robi czasem coś, co jest bez sensu. Podobno to jedno z najbardziej znienawidzonych pytań według muzyków (śmiech). Ale ja muszę cię o to zapytać, bo to twój pierwszy wywiad. Dlaczego akurat runforrest?

Moja nazwa też nie ma zbyt wielkiego sensu. Po długim czasie zauważyłem, że w zasadzie mam błąd w tej nazwie, „runforrest” powinno być chyba przez jedno ,,r”. Ale postanowiłem tego nie zmieniać.

Jak mówiłeś o tej pomyłce w nazwie, to od razu przypomniała mi się historia innego krakowskiego muzyka. Kiedyś w jednym z wywiadów Patrick The Pan powiedział, że miał tworzyć pod nazwą ,,Patrick the Pen”, ale kiedy skończył nagrywanie płyty, ze zmęczenia zrobił w nazwie literówkę. I w ten sposób został ,,Patrick The Pan”.

Bardzo lubię słuchać muzyki Patrick The Pan. Ale nie poznałem go jeszcze osobiście. Nie widziałem, że taka historia wiążę się z tą nazwą.

Może dzięki wam w przyszłości to będzie kolejna krakowska tradycja (śmiech).

Wymyślanie nazw z błędami?! (śmiech) No nie wiem, musimy chyba poczekać na następne pokolenia muzyków. Kiedyś mieliśmy w Krakowie awangardę, która celowo robiła błędy ortograficzne czy też interpunkcyjne – być może to po nich zostało coś w naszej świadomości.

Według Forresta Gump’a dużo o nas mówią buty. U muzyków tymi przedmiotami, które mówią o nich dużo są ich instrumenty (w twoim przypadku jest to gitara). Jak to się stało, że ta gitara pojawiła się w twoim życiu?

W sumie to mogę powiedzieć, że swoją pierwszą gitarę ukradłem…

Jak to?!

Z pokoju mojego brata. Stała tam stara klasyczna gitara, na której przez krótki czas sam uczył się grać. Szybko zrezygnował jednak z tej nauki, ale instrument został. Przez cały okres dzieciństwa i gimnazjum przeprowadził mnie Jack White, i chyba właśnie wtedy zauważyłem, jak fajnie byłoby zostać gitarzystą. Zapisałem się więc na lekcje gry na gitarze.

I co, udzielałeś się potem na wszystkich szkolnych występach?

Na to przyszedł czas dopiero gdzieś w połowie gimnazjum. W podstawówce razem z kolegą zrobiłem jakiś improwizowany kabaret. Prawie wszystkie dzieciaki były zachwycone naszym występem – choć tak naprawdę sam nie wiem, czym ich to urzekło (śmiech).

No jak to nie wiesz, to musiał być już pewnie ten pierwszy moment, kiedy można było u ciebie dostrzec talent artystyczny.

Wręcz przeciwnie. Pamiętam, że zawsze nienawidziłem tego pokazywania się przed ludźmi. W podstawówce należałem do grupy dzieci, które po kilku sekundach swojego występu uciekały z płaczem (śmiech).

,,Życie jest jak pudełko czekoladek – nigdy nie wiesz, co ci się trafi” – mawiał Forest Gump. Myślisz, że w miejsce słowa ,,życie” można wstawić ,,świat muzyki”?

Trudno jest mówić o jednym świecie muzyki. Wydaje mi się, że muzyka wytwarza miliony światów, a każdy świat ma w sobie coś zupełnie innego. Jeśli chodzi o muzyczną karierę, to ciężko jest mi to jeszcze stwierdzić. Jestem na razie na początku mojej drogi. Ale mogę śmiało powiedzieć, że szczęście w muzyce na pewno istnieje. Myślę, że miałem dużo szczęścia – np. dlatego, że trafiłem do krakowskiego Sofar Sounds, dzięki któremu odezwało się do mnie attention please! A z kolei dzięki nim odezwałaś się ty, więc gdyby nie to, nie byłoby tego wywiadu.

Jak widać nic nie dzieje się bez przyczyny… Mieszkasz teraz w Krakowie czy gdzieś niedaleko miasta?

Mieszkam pod miastem, ale to właśnie w Krakowie spędzam prawie cały dzień. W tym roku postawiłem sobie za cel to, że mieszkam sam. A jeśli chodzi o jakieś długoterminowe plany związane z miejscem zamieszkania, to jeszcze sam nie wiem, czy chce na stałe zamieszkać w Polsce.

To teraz jeszcze coś z pewnością trzyma cię w Krakowie, studiujesz czy pracujesz?

Studiuję, jestem na I roku psychologii.

Dlaczego akurat psychologia?

W liceum skończyłem klasę o takim mocnym humanistycznym profilu. I z takich bardziej poważanych kierunków została mi właśnie ta psychologia albo prawo. Kiedy musiałem dokonać tego ostatecznego wyboru, stwierdziłem, że wybiorę psychologię, bo z pewnością na prawie mógłby się kompletnie zanudzić. Muszę przyznać, że do tej pory nie żałuję swojego wyboru.

Psychologia jest pomocna w muzyce np. przy pisaniu tekstów?

Bardzo chciałabym, żeby pomagała… Ale w rzeczywistości jest tak, że raczej niestety nie pomaga (być może mam jeszcze za małą wiedzę). Z wiekiem zaczynam doświadczać dużo więcej rzeczy i myślę, że z tego biorą się te wszystkie najlepsze teksty. Jeżeli się czegoś nie przeżyje, to trudno jest o tym napisać.

Jesteśmy przy temacie pisania, to zgadnij kto napisał ten tekst: ,,jeszcze nie podpisuje się na cyckach (ale zawsze możecie pytać, dziewczyny) jeszcze nie spijam drinków z pępków striptizerek”?

Na pewno nie był to Forrest Gump, to nie jest cytat z tego filmu. Ale wiem, o co ci chodzi (śmiech). No tak media społecznościowe bywają niebezpieczne…

Pamiętaj, że w internecie nic nie ginie (śmiech). Cytat pochodzi z twojego facebookowego fanpage’a. Po przeczytaniu twojego pierwszego wpisu odniosłam wrażenie, że nie byłeś za bardzo zadowolony z tego powodu, że jednak musisz mieć taką stronę.

Tak, miałem spore bariery przed stworzeniem takiej strony. Do tej pory zazwyczaj śmiałem się z kolegów, którzy zakładali zespół i od razu tworzyli swój fanpage. Tak naprawdę w kwestii muzycznej dzieje się u mnie naprawdę niewiele. Nie chce wrzucać tam postów w stylu: ,,właśnie zjadłem śniadanie”, czy na przykład pisać, tak jak niektóre zespoły, że szukają właśnie skarpet basisty. Miałem trochę opory. Zastanawiałem się czy zakładając to konto trochę się nie ośmieszam. Z drugiej strony potrzebowałem miejsca, w którym będę informować o tym, gdzie i kiedy będę grać – właściwie po to powstała ta strona.

Dlaczego nie zdecydowałeś się na tworzenie muzyki jako po prostu Grzegorz Wardęga (przecież jeden sławny Wardęga już jest w internecie).

Brzmiałoby to fatalnie. Poza tym, jak mam już konkurować w wyszukiwarce z SA Wardęgą albo z Forrestem Gumpem, to uważam, że Gump w tej kwestii będzie bardziej odpowiednim rywalem.

W kwietniu odbędzie się showcase agencji attention please! w trakcie Enea Spring Btreak!, na którym wystąpisz. Stresujesz się występem na takiej scenie czy raczej jest głównie ta radość, że udało ci się dostać na takie wydarzenie?

Chociaż do całego wydarzenia zostało jeszcze dwa miesiące, to umieram z nerwów. Dla mnie to wielki krok naprzód. Strasznie cieszę się z tego, że dostałem szansę, by móc wystąpić na tej scenie. Do tego po raz pierwszy będę grać poza domem. To będzie mój pierwszy koncert poza Krakowem.

Pamiętasz legendę o Panu Twardowskim, który zaprzedał duszę diabłu, ponieważ chciał zdobyć wielką wiedzę o magii? W tej legendzie widzę trochę takie podobieństwo do historii początkujących muzyków, którzy na początku swojej kariery chcą osiągnąć ten sukces, ale czasami liczy się to też z takim ,,zaprzedaniem duszy diabłu”’. Nie boisz się, że w pewnym momencie też będziesz musiał oddać swoją duszę?

Kiedy wspomniałaś o Panu Twardowskim, od razu przypomniałem sobie historię Roberta Johnsona. Jego historia to muzyczny przykład zaprzedania duszy diabłu. Johnson stał się legendarną postacią w świecie muzyki. W 1986 roku powstał nawet film pt. ,,Crossroads”, który opowiada o tym, jak próbowano właśnie dotrzeć do tych rozdroży, na których artysta miał spotkać się z diabłem. Ale myślę, że dziś ta kwestia wygląda trochę inaczej. Dziś muzyka nie wymaga od ciebie poświęcenia całego życia. Jest dużo artystów, którzy tworzą fantastyczne rzeczy w muzyce i równocześnie mają czas na to prywatne życie. Mogą normalnie funkcjonować. Chociaż mam nadzieję, że na pewnym etapie, muzyka stanie się dla mnie tak wymagająca, że będę musiał poświęcić jej swoje całe życie. Ale na razie próbuję zostawić przed sobą jak najwięcej otwartych drzwi po to, by mieć do czego wrócić, jak już nie wyjdzie mi nic z muzyką.

,,Przez cały okres dzieciństwa i gimnazjum przeprowadził mnie Jack White, i chyba właśnie wtedy zauważyłem, jak fajnie byłoby zostać gitarzystą.”.

Jest takie miejsce w Krakowie, w którym chciałbyś bardzo zagrać koncert?

W tym momencie takim miejscem jest na pewno ,,Szpitalna 1”. Byłoby świetnie mieć tam swój koncert. Ale ostatnio zauważyłem, że Kraków jest takim miastem, w którym to wszystko się szybko zmienia. Kiedyś był ,,Lizard King’’, ale klub został niestety zamknięty.

Była świetna ,,Fabryka”, której też już niestety nie ma.

Tak, ale w ,,Fabryce” akurat miałem szczęście zagrać na MILI – było to chyba najlepsze miejsce gdzie grałem. To był cudowny klub. Pamiętam, jak jeszcze chodziłem tam na koncerty.

Na czyje koncerty chodziłeś do Fabryki?

Byłem tam na koncercie Taco Hemingway’a i Clock Machine. Niedawno zacząłem zauważać, jak dużo powstało fajnych rzeczy na polskim rynku muzycznym. Trafiłem w internecie na Ralpha Kaminskiego. Jestem zachwycony jego dojrzałością kompozycji. Tak samo od jakiegoś czasu bardzo lubię krakowski zespół Kubaterra (mam ich płytę i wielokrotnie chodziłem na ich koncerty).

A ty nie chcesz jak on spróbować stworzyć tekstu w j. polskim?

Raczej nie, chociaż bardzo lubię słuchać piosenek w języku polskim. Uwielbiam na przykład teksty Korteza, w których słychać niesamowitą dojrzałość. Lubię też polską poezję. Ale czasami, kiedy trafiam na polskie teksty i widzę w nich kompletnie brak jakiegokolwiek sensu. Dlatego obawiam się, że pisanie w j.polskim, mogłoby się skończyć w moim przypadku podobnie.

Jakim gatunkiem określiłbyś muzykę, którą sam tworzysz?

Nie jestem zwolennikiem dzielenia muzyki na gatunki. Oczywiście to ułatwia wiele rzeczy, ale mój podstawowy podział muzyki to: ,,muzyka, która mi się podoba” i ,,taka, której nie lubię”. Mój kolega z pracy lubił np. określać mnie jako ,,smutną folkową pizdę”. Myślę, że folk to chyba dobre słowo na określenie tego, co tworzę. O tych wykonawcach, których lubię słuchać mówi się, że tworzą muzykę indie folk. Myślę, że gdyby ktoś chciał mnie mocno zaszufladkować, to chyba takie określenie też mogłoby pojawić się z ich strony (a przynajmniej mam taką nadzieję). Byłoby naprawdę miło usłyszeć coś takiego. Ale nie zakładam sobie też klapek na oczy, które ograniczałyby mnie do jednego gatunku. Chce próbować naprawdę wielu rzeczy.

,,Dziś muzyka nie wymaga od ciebie poświęcenia całego życia. Jest dużo artystów, którzy tworzą fantastyczne rzeczy w muzyce i równocześnie mają czas na to prywatne życie. Mogą normalnie funkcjonować. Chociaż mam nadzieję, że na pewnym etapie, muzyka stanie się dla mnie tak wymagająca, że będę musiał poświęcić jej swoje całe życie”.

,,Zawsze jak gdzieś szedłem, to biegłem. Ale nie myślałem, że to do czegoś mnie doprowadzi” – mówił Forest Gump. Ty zastanawiasz się nad tym, gdzie ciebie doprowadzi ta muzyka i to co robisz pod nazwą runforrest?

Nie zastanawiam się, gdzie doprowadzi mnie to wszystko – chociaż wiem, jak zakończy się moja droga (bo droga każdego z nas kończy się tak samo). No chyba, że dajesz się zamrozić z nadzieją, że ktoś odmrozi cię za 150 lat i będziesz żyć wiecznie. ,,Zawsze jak gdzieś szedłem, to biegłem. Ale nie myślałem, że to do czegoś mnie doprowadzi” jest cytatem, z którym mógłbym się w stu procentach identyfikować. Kompletnie nie wiem, do czego to wszystko mnie doprowadzi. Chciałbym jedynie nie żałować tego, co po sobie zostawiłem. Nie chce żałować tego sposobu, w jaki przeżyłem życie.

Rozmawiała:

Małgorzata Sawa

O autorze:

Gośka Sawa
Gośka Sawa
Studiuję dziennikarstwo. Można powiedzieć, że z muzyką jestem związana od zawsze, bo urodziłam się ,,Trzynastego'', o którym kiedyś śpiewała Katarzyna Sobczyk. Uwielbiam odwiedzać Kraków. Poza muzyką, interesuję się też polityką i fotografią.